Czy media społecznościowe mogą pomóc w odchudzaniu?

Tagi , , , ,

Internet i media społecznościowe zmieniły wszystkie aspekty naszego życia, również sposób żywienia. Dostęp do informacji, treningów i przepisów ułatwia nam odchudzanie, ale Internet może mieć też negatywny wpływ na nasze postrzeganie siebie.

Podglądanie znajomych na mediach społecznościowych może nas zmotywować

Zdjęcia kolorowego śniadania, obiadu na mieście, wieczornej kolacji zrobionej przez ukochanego – uwielbiamy chwalić się naszym jedzeniem na Instagramie i Facebooku. Kiedyś mieliśmy bardzo ograniczoną wiedzę na temat tego co jedli nasi znajomi, temat rzadko przewijał się w rozmowach. Teraz często mamy wgląd w codzienny jadłospis. Dzięki temu, albo przez to, możemy się z nimi porównywać. Jeżeli nasze dania są ładniejsze i zdrowsze czujemy się lepsi, jeżeli nasza dieta wypada blado mamy wyrzuty sumienia. Czasami może to być pozytywny impuls, którego potrzebujemy żeby zacząć się lepiej odżywiać. Badania wykazują, że osoby, które obserwują w mediach społecznościowych ,,fit” znajomych sami dokonują lepszych wyborów żywieniowych.

Zdjęcia i relacje znajomych mogą nas też zmotywować do aktywności fizycznej. Kiedy leżąc na kanapie oglądamy zdjęcia znajomych ze spaceru po lesie, wizyty na basenie czy lekcji salsy czujemy lekkie wyrzuty sumienia, że jesteśmy przysłowiowym ,,kanapowym ziemniakiem”. Pewnie nie zerwiemy się od razu i nie wskoczymy w buty do biegania, ale świadomość, że inni uprawiają aktywność ruchową może nas z czasem zmusić do zabrania się za siebie.

Wgląd w życie naszych najbliższych ma jeszcze jeden pozytywny skutek. Może pomóc nam… wyluzować. Każdy z nas ma chwile słabości i omija trening na siłowni albo skusi się na fast-fooda czy pączka. Możemy mieć wrażenie, że tylko nam zdarzają się takie potknięcia, ale jest to oczywiście nieprawda. Niektóre konta w mediach społecznościowych pokazują tylko sukcesy i kolejne efekty diety, ale coraz więcej osób decyduje się na pokazanie prawdziwego życia. A prawdziwe życie to kilka dni słabszej diety, przytycie przed miesiączką, zakwasy po treningu i wybranie spaceru. Nie chodzi tutaj o cieszenie się z czyjegoś nieszczęścia, ale o świadomość, że bycie fit i zdrowe odżywianie nie oznacza 100%-owego sukcesu.

Media społecznościowe to kopalnia przepisów, informacji i tricków

TikTok to nie tylko głupie wyzwania i układy taneczne. Początek roku zdominował filmik z ,,food trickiem” na zawijanie tortilli. Internet jest pełen takich tricków i pomysłów na ułatwienie gotowania. Instagram pozwala nam na zapisywanie przepisów, dzięki czemu już nigdy nie zabraknie nam inspiracji w kuchni. Obecnie każdy szanujący się dietetyk, kucharz czy trener ma swój profil na Instagramie i Facebooku. Zwiększa to nasz dostęp do różnych infografik, informacji o zdrowych produktach, mitach żywieniowych. Oczywiście nie zawsze są to sprawdzone źródła i często takie informacje trzeba sprawdzać, ale jest to impuls do zainteresowania się tematem. Wybierajmy konta osób z rzeczywistymi kwalifikacjami zamiast influencerów, którzy zyskali popularność dzięki aferom i obecności na portalach plotkarskich.

Ćwiczenia z wirtualnymi trenerami

Ćwiczenia w domu cieszą się coraz większą popularnością, szczególnie w obecnych pandemicznych czasach. Większość trenerów ma swoje konta na mediach społecznościowych i zamieszcza tam filmiki z ćwiczeniami. Opcji mamy mnóstwo: filmiki mają od 5 minut do nawet 2 godzin, oferują zajęcia z baletu, boksu, pilatesu, cardio, tańca, cross-fitu, zumby, jogi… Trenerzy oferują też dużo porad i pokazują jak powinno wykonywać się poprawnie ćwiczenia. Oczywiście takie samodzielne ćwiczenia oznaczają, że sami musimy zadbać o odpowiednią formę i dobrać odpowiednie treningi. Jeżeli dopiero zaczynamy, wybierzmy umiarkowaną intensywność i z czasem zwiększmy zaawansowanie ćwiczeń.

Media społecznościowe mogą mieć negatywny wpływ na naszą pewność siebie

Jak wszystko, również media społecznościowe mają swoją ciemną stronę. Obserwowanie trenerów fitness, modelek, influencerów może nas wpędzić w poczucie, że sylwetka w rozmiarze 34 albo 36, z sześciopakiem i brazylijskimi pośladkami to norma. Fakt, że na ulicy widzimy niewiele takich osób niczego nie zmienia. Za normę bierzemy nierealne sylwetki z Internetu. Fakt, że szczupłe ciało to praktycznie wymóg zawodowy wśród trenerów to jedno. Ćwiczenia to całe ich życie, spędzają na nich kilka godzin dziennie i rzadko która osoba z rodziną, etatem i obowiązkami osiągnie taki sam wynik. Jest jednak drugi, bardziej niebezpieczny aspekt.

Oczywiście mowa tutaj o Photoshopie i filtrach. Wiele z sylwetek, które widzimy w mediach społecznościowych są nie tylko ciężkie od osiągnięcia – są po prostu nierealne. Talia osy połączona z wielkimi, umięśnionymi pośladkami, nogi nieproporcjonalnie długie do reszty ciała, biust w rozmiarze D na osobie o rozmiarze 34 to częsty widok na Instagramie, Youtubie czy Pintereście. Bardzo wiele z tych zdjęć jest mocno retuszowanych. W teorii zdajemy sobie z tego sprawę i staramy się podchodzić do sprawy racjonalnie. Codziennie bombardowanie nas takimi ciałami nie może jednak pozostać bez wpływu na naszą podświadomość.

Media społecznościowe przyczyniają się do zaburzeń żywienia i szukania niezdrowych sposobów na zrzucenie kilogramów. Według badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych 18% zdjęć sylwetek na portalu Pinterest jest retuszowanych. Jest to też portal, na którym wiele otyłych Amerykanek szuka magicznych sposobów na chudnięcie. W teorii każda motywacja do zrzucenia kilogramów jest dobra, ale często wraz ze zdjęciami reklamowane są dziwne specyfiki i ćwiczenia spalające tłuszcz miejscowo. Brak takich samych efektów może spowodować brak motywacji, sięganie po bardziej drastyczne metody i depresję.

Nowa moda w mediach społecznościowych – #nofilter

Obecnie wielu influencerów, trenerów i modelek fitness stara się pójść w stronę realizmu. Oprócz wysportowanych sylwetek pokazują też fałdki na brzuchu, cellulit, rozstępy i słabsze dni. Dzięki temu ich profile są bardziej wiarygodne i wbrew pozorom zyskują obserwatorów. Coraz większą popularnością cieszą się też kanały modelek plus size, trenerek o różnych typach sylwetek i influencerów, którzy są body positive. Możemy zobaczyć wiele zdjęć, które pokazują tę samą osobę w odstępie jednej minuty, która pokazuje jak sposób pozowania, filtry i strój mogą zmienić sylwetkę. Ta nowa moda będzie miała pozytywny wpływ na nasze postrzeganie siebie i oby została z nami na dłużej.

Media społecznościowe mogą być przydatnym narzędziem podczas odchudzania, ale wszystkie zdjęcia i informacje powinniśmy traktować z lekką dozą sceptycyzmu. Nie dajmy się nabierać na tricki, retuszowane zdjęcia i niezdrowe sposoby na odchudzanie. Instagrama, Facebooka, Youtuba, TikToka czy Pinteresta traktujmy jako źródło inspiracji i motywacji, ale informacje na temat żywienia sprawdzajmy w innych, medycznych źródłach. Zamiast przeglądać relacje z Instagrama, wybierz się też na spacer – gwarantujemy, że to da lepszy efekt!

Poprzedni

Weganizm i sport – czy mogą iść w parze?

Dieta pudełkowa – pomoc w budowaniu masy mięśniowej?

Następny

Dodaj komentarz